Rozmowa z Anetą Minkowską,
prezesem firmy Thermex Serwis Sp. z o. o.
– Czym według Ciebie jest samorealizacja?
– Spełnianiem siebie na wielu płaszczyznach. Dbaniem o siebie i o swój rozwój. Nie zapominaniem o tym, co jest dla mnie ważne.
– Porozmawiajmy w takim razie o tym, co dla współczesnej kobiety sukcesu jest ważne. Żyjemy w czasach, w których nadal w wielu środowiskach musimy udowadniać swój potencjał, zwłaszcza w branżach zdominowanych przez mężczyzn. Często ceną za tę walkę jest rezygnowanie z siebie i swoich potrzeb. Dlaczego to robimy?
– Po sobie samej widzę, że sporo czasu zajęło mi uświadomienie sobie, że nie tylko sukces zawodowy jest ważny. Dopiero w zeszłym roku, który pod wieloma względami był trudny i przełomowy, zrozumiałam, że jako prezes firmy Thermex już nic nikomu nie muszę udowadniać. Jestem w tej roli najlepsza, jaka mogę być i właśnie zaczęłam dążyć do tego, żeby spełniać się w innych sferach.
Syndrom „matki Polki”. Zawodowo masz dawać z siebie dwieście procent, a nie jest to łatwe. Wiesz, jak wygląda różnica w przyjmowaniu na kierownicze stanowisko kobiety i mężczyzny? Mężczyzna dostaje umowę i szereg szans na wykazanie się. Kobieta najpierw musi się wykazać, żeby zasłużyć na papier i pensję, mówiąc kolokwialnie. Oczywiście pensję często nieadekwatną do zarobków mężczyzn na tych samych stanowiskach.
Czyli pokazujemy, że jesteśmy dobre, ogarnięte zawodowo. A potem wracamy do domu, do rodziny i tam również wszystko musi być idealne. I w którymś momencie przychodzi frustracja: ogrom obowiązków w pracy i w domu i zero czasu dla siebie. Tak właśnie do pewnego momentu było ze mną. A kulturowo to jest wciąż źle postrzegane, kiedy kobieta mówi „jestem zmęczona, dzisiaj nie mam ochoty bawić się ze swoim dzieckiem”…
– Bo jeśli kobieta nie chce być ze swoją rodziną każdego popołudnia, to znaczy, że nie jest dość dobrą matką, żoną, partnerką…
– Właśnie. W naszym społeczeństwie kobieta nie może powiedzieć „nie chcę”, albo „chcę odpocząć od swojego dziecka”. Mamy to głęboko wpojone, że to jest nienaturalne. Nakładamy na siebie bat i to jest prosta droga do katastrofy. Dopiero od jakiegoś czasu mówi się publicznie o tym, że kobieta ma prawo odetchnąć od domowych obowiązków, mieć swoje pasje. O mężczyźnie, który zmęczony wraca po pracy, otwiera piwo i zasiada na kanapie, żeby obejrzeć mecz nikt nie powie „coś z nim jest nie tak”. O kobiecie już tak. Dodatkowo nie zawsze, jako kobiety, siebie wspieramy.
– Kobiet z potrzebą realizacji nie tylko w zawodzie jest coraz więcej. Czy w Twoim otoczeniu są takie, które Cię inspirują?
– Tak, oczywiście. Dla tych kobiet nie jest już najważniejszy sukces finansowy. Ja także myślę o sobie w ten sposób. Chciałabym po sobie coś zostawić. Coś dobrego. Być może nikt nie zapamięta mnie dlatego, że serwisowałam klimatyzację, ale jeśli przy okazji zarządzania firmą uda mi się zrobić coś dla ludzi, dla edukacji – to właśnie to chcę robić.
– Firma Thermex wsparła między innymi Fundację Rozwoju Kardiochirurgii im. Zbigniewa Religi w Zabrzu.
– Tak, podjęliśmy także działania na rzecz Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego w Bytomiu. Thermex zebrał brakujące środki na wykończenie ogrodu sensorycznego dla podopiecznych Ośrodka. Inwestycja była częściowo finansowana przez Urząd Miasta Bytom. Wcześniej, jako osoba prywatna, pomagałam Ośrodkowi w sprzedaży obrazów stworzonych przez dzieci. Cały dochód ze sprzedaży był przeznaczony na doposażenie sal w materiały plastyczne. To świetne miejsce. Dzieci z niepełnosprawnością mają tam zapewnioną terapię, ale także mnóstwo zajęć rozwojowych, między innymi właśnie zajęcia plastyczne.
– Czy taka działalność dopełnia Cię w przestrzeni samorealizacji?
– Zdecydowanie tak. Zawsze była we mnie ogromna potrzeba pomagania innym ludziom. Te okresy życia, w których działałam więcej, na większą skalę, zawsze były dla mnie obfite. Nie w sensie finansowym, ja po prostu czułam się lepiej sama ze sobą, czułam się spełniona. Pamiętam czasy niedostatku i dzisiaj nie wyobrażam sobie nie oddawać tego poprzez pomaganie innym ludziom.
– A spotykasz się ze stwierdzeniami typu „wielka pani prezes”?
– Zdarza się i to ze strony znanych mi osób, których obecność w moim życiu w znaczący sposób wpłynęła na to, gdzie i kim teraz jestem. Wiesz, co wtedy robię? Mówię do nich „popatrz w lustro i podziękuj”.
– Świetna riposta. Kim w takim razie jest Pani Prezes, gdy kończy pracę i zamyka za sobą drzwi Thermeksu? Co wtedy lubisz robić? Co Cię nakręca?
– Uwielbiam czytać książki. Jako dziecko czytałam z latarką pod kołdrą. Jestem fanką kryminałów Charlotte Link. To, co mnie kręci, to motocykle! Uwielbiam je! Mój pierwszy chłopak miał motocykl. Zakochałam się w chłopaku i w maszynie. Kiedy na pewno wrócę na dwa koła. Poza tym ekstremalne wspinaczki, skok na bungee. Nieziemskie przeżycie! To jest coś, co zdecydowanie chciałabym powtórzyć.
Jednak moją największą pasją, która jest ze mną od zawsze, są góry. Ale góry zdobywane samotnie. Najpiękniejsze wyprawy przeżyłam chodząc w pojedynkę. Nie ma wtedy nic poza górami, światłem, ciszą i wiatrem. Czasami zmagasz się z każdym kolejnym krokiem, podchodząc pod trzeci lub czwarty szczyt. Nie ma wtedy miejsca na nic więcej poza przebywaniem z samym sobą.
– Tu i teraz.
– Tu i teraz. Nie ma przestrzeni na rozmyślanie, co mi się nie udało, o czym powinnam pamiętać, co mogłam zrobić inaczej. Jest niesamowite szczęście, gdy wchodzę na szczyt i w tym ogromie świata jestem taka maleńka. Ale wiesz, to może przeżyć tylko człowiek, który kocha samego siebie, inaczej w tym ekstremalnym wysiłku nie wytrzymałby ze sobą. Mam marzenie zdobycia kilku wielkich szczytów – Mont Blanc, Kilimandżaro, a może nawet Mount Everest? Ukończyłam kilka kursów wspinaczki wysokogórskiej i zimowej wspinaczki wysokogórskiej, żeby się do tego przygotować. Jedno podejście na Mont Blanc mam za sobą, szczytu nie udało się zdobyć, bo nie pozwoliły na to warunki pogodowe.
– Czyli kręci Cię aktywne wypoczywanie i adrenalina!
– Nigdy nie potrzebowałam dwóch tygodni urlopu. Wystarczyły mi cztery dni w polskich Tatrach. Tam ładowałam baterie pod każdym względem. Góry dają mi energię i pomysły. Dodają mi skrzydeł. Ale próbuję także tego, co mnie wycisza. Zaczęłam uczęszczać na lekcje jogi, bardzo mnie to relaksuje.
– Czy jest coś jeszcze, co zbliżyłoby Cię do Twojej osobistej pełni?
– Więcej pracy charytatywnej. Chciałabym znaleźć czas na to, żeby więcej działać na rzecz innych ludzi. Razem z synem chcemy przyłączyć się do jakiejś fundacji, jako wolontariusze. Chcę mu przekazywać ideę czynienia dobra, bycia dobrym człowiekiem.
Mam też marzenie… Nie wiem, czy uda mi się je spełnić. Jest bardzo osobiste. Chciałabym zostać rodziną zastępczą. Nie porzucam tego marzenia, pomimo różnych przeciwności. Gdyby jednak się nie udało, zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby zdziałać jak najwięcej na rzecz dzieci.
– Właśnie takiej pełni z całego serca Ci życzę. Dziękuję Ci za tę szczerą rozmowę.